środa, 21 września 2016

Sopot

Sopot
Hejka ♥

Dawno mnie tutaj nie było, bo pracowałam i nie miałam czasu.  Niedawno kupiłam sobie laptop i w końcu mogę bez problemów zajmować się blogiem. ;) 

Dla niektórych wakacje dawno się skończyły, a dla innych trwają nadal! :D W ostatnim poście obiecywałam dodać zdjęcia z Sopotu i dzisiaj wreszcie postanowiłam to zrobić. 

W Sopocie byłam tylko tydzień, jak dla mnie to za krótko, ale bardzo mi się tam podobało i na pewno kiedyś znowu tam pojadę. Zwiedzałam też Gdańsk i w planach miałam też Gdynię, ale na to już nie było czasu. 


Co do pogody mieliśmy dużo szczęścia. Jeszcze dzień przed naszym przyjazdem było brzydko, jak przyjechaliśmy świeciło cały czas słońce i było gorąco. Niestety plaże nie wyglądały najlepiej. Woda była brudna, lodowata, pełna glonów. Nie można było się kąpać, bo były sinice.









To ostatnie zdjęcie to efekt nudów xD Wszyscy poszli się opalać, a ja tego nie znoszę i do tego nawet nie zabrałam ze sobą stroju kąpielowego, bo jak to powiedziała moja mama: "Po co brać i tak nie będziemy się tam opalać". Nom... Później kupiłam sobie nowy kostium w H&M, bo były fajne wyprzedaże, ale zgadnijcie, co się stało. Nie poszliśmy już na plażę! 


To gigantyczny kawał łososia. Uwielbiam ryby i dla mnie by było to okropne gdybym nad morzem nie zjadła chociaż jednej. Poszliśmy do malej knajpki, gdzie wyglądało na pierwszy rzut oka nie za drogo.  Ceny były od 10-20zł. A w środku było tak:


Na zewnątrz wyglądało gorzej... No, ale... Czemu dodałam zdjęcie tej ryby? Bo jak się później okazało ceny były podane za 100g, gdzie nigdzie nie było napisane, że jedna porcja ma więcej gramów. Oczywiście kelnerka coś tam mówiła, no ale... I tak to się stało, że moja rybka kosztowała ok. 100 zł. Smakowo była dobra, chociaż za mało doprawiona. Jeszcze bym się przyczepiła tego w jaki sposób ją podano, bo za taką cenę mogli się bardziej postarać.


W innej knajpie piłam najlepszy (bez % xD) drink na świecie! Był o smaku malinowo-jabłkowo-limonkowym. Obiecałam sobie, że jak kiedyś pojadę znowu do Sopotu to na pewno tam wpadnę.



Gdańsk

Do Gdańska podjechaliśmy pociągiem. Zaciekawiło mnie to, że nad morzem trzeba przed wejściem do pociągu skasować bilet, coś jak w autobusach. Pozwiedzaliśmy miasto, robiłam mnóstwo zdjęcia, miałam tam sesję. Później coś zjedliśmy i wróciliśmy do Sopotu. 






Do Sopotu wróciliśmy statkiem. Trwało to ponad godzinę, a zatrzymaliśmy się na Molo. 





Sopot nocą

Niestety te zdjęcia były robione moim telefonem i nie najlepiej wyglądają, ale z drugiej strony cieszę się, że wtedy nie miałam mojego aparatu, bo się rozpadało. 








Zapraszam do obserwacji oraz komentowania, jeśli post się spodobał ♥ Każda obserwacja oraz komentarz są dla mnie motywacją do dalszej pracy♥ Za każdy komentarz się odwdzięczam. Odpowiadam na propozycje obserwacji za obserwację. 

Więcej o mnie -> TUTAJ

niedziela, 7 sierpnia 2016

Jak przetrwać 9 godzin w podróży?

Jak przetrwać 9 godzin w podróży?

Hej!  :*


Wróciłam z Sopotu i od razu zaczęłam pracować, dlatego nie ma mnie tak często na blogu. W pracy siedzę po 8 godzin przed komputerem i później nie mam ochoty już na nic.  Do tego mój komputer mi nawalił i w tej chwili piszę na lapku mojej mamy, który ciągle muli i nawet nie próbuję na nim obrabiać zdjęć z wakacji, ponieważ jest po prostu beznadziejny! 

Na różnych blogach widziałam porady, jak spakować się na wyjazd, jakie kosmetyki ze sobą wziąć, jak dobrze zaplanować sobie wakacje, aby się nie nudzić, itp. Jest tego mnóstwo, ale również uważam, że warto zaplanować sobie czas w podróży. 

Do Sopotu jechałam 10 godzin, pierwszą godzinę spędziłam w aucie, a później przesiadałam się z auta i jechałam z Gliwic do Katowic pociągiem. Najgorsze było 9 godzin siedzenia w pociągu z Katowic do Sopotu. Postaram się Wam opisać, co robiłam w tym czasie, aby się nie zanudzić na śmierć :D 

Z góry przepraszam za słabą jakoś zdjęć, ale w podróży nie wyciągałam swojego aparatu :)


Co robiłam przez 9 godzin?

1) Zdjęcia, snapy. 




To jest snap z mojego pociągu do Sopotu. Pociąg był ładny, nowy i wygodny. Nie mam więcej zdjęć, ale wyglądał jak Pendolino.


2) Wkurzanie młodszego brata. 


Zaczepialismy się nawzajem, wkurzaliśmy, śpiewaliśmy, śmialiśmy się, a on potem robił mi zdjęcia, ale to trwało do momento, kiedy rozgryzł jak działa WiFi.


3) Czytanie książek. 


No chyba, że macie tak jak ja. Nie umiem czytać, kiedy podróżuję, po jakimś czasie robi mi się niedobrze. 
Jeśli chcecie coś fajnego przeczytać to polecam "Dziewczynę z pociągu" oraz "Zanim się pojawiłeś". Te dwie książki bardzo mi się spodobały. 


4) Gry, PSP, internety.

W pociągu było WiFi, ale ja i tak korzystałam ze swojego internetu, pisałam ze znajomymi. Mój brat cały czas grał i oglądał filmy na YT. Całe szczęście, że w torebce miałam ładowarkę! Planowałam również zabrać ze sobą PSP, ale nie widziałam go na oczy od trzech lat :P 

6) Spacerowanie po pociągu. 

Kiedy mi się już wszystko znudziło, postanowiłam pospacerować  i zobaczyć jak wygląda bar w pociągu.

7) Muzyka. 


Gdziekolwiek jadę, zawsze robię sobie listę piosenek, które chciałabym sobie ściągnąć, aby mieć czego słuchać. Przez większość czasu słuchałam właśnie muzyki. Oto parę moim piosenek: 

Galantis - No Money



Martin Solveig & GTA - Intoxicated



twenty one pilots: Heathens


Bastille - Good Grief (Don Diablo Remix)



Calvin Harris - This Is What You Came For ft. Rihanna



Fitz and the Tantrums - HandClap



The Arena - Lindsey Stirling (uwielbiam!!!)


Final Masquerade - Linkin Park

The Pretty Reckless - Make Me Wanna Die

Bryce Fox - Horns

Amber Run - I Found


Za niedługo postaram się dodać zdjęcia z Sopotu, wybaczcie mi, że nie jestem częściej na blogu, ale od poniedziałku do piątku pracuję. Zostawcie linki na Wasze blogi w komentarzu, na pewno tam zajrzę ;)

Zapraszam do obserwacji oraz komentowania, jeśli post się spodobał ♥ Każda obserwacja oraz komentarz są dla mnie motywacją do dalszej pracy♥ Za każdy komentarz się odwdzięczam. Odpowiadam na propozycje obserwacji za obserwację.





środa, 27 lipca 2016

Sesja w domu!

Sesja w domu!
W tej chwili jestem pewnie gdzieś na plaży, spacerują po Sopocie... Tymczasem obejrzcie zdjęcia z mojej sesji, którą zrobił mi mój młodszy brat parę tygodni wcześniej :D

Jak wiecie, ciągle szukam odpowiadniego fotografa do sesji. Tym razem padło na mojego brata, który jest o 6 lat młodszy ode mnie. Na początek postanowiłam go wypróbować i zrobić małą sesję w domu. Pokazałam mu, jak mniej więcej chciałabym, aby zdjęcia wyglądały i powiem szczerze, że jak na pierwszy raz mu nieźle wyszło. Mam nadzieję, że następnym razem namówię go na sesję gdzieś na dworze albo znajdę szybko kogoś, kto porobi mi zdjęcia.






Kiedy zauważyłam w sklepie tę bluzkę od razy musiałam ją kupić! Uwielbiam tego kota, na Fb kiedyś wkurzałam moich przyjaciół, wysyłają im spam z tą naklejką :D

PS: Te okulary to nie są zerówki, mam wadę wzroku. ;) Mam nadzieję, że ten post się doda :D

bluzka Sinsay/koszula Zara/spodenki Mohito

 Zapraszam do komentowania oraz obserwowania. Nie toleruję komentarzy typu: "Świetny post!", "Ładne zdjęcia". Wolę jak coś napiszecie związanego z tematem. Za komentarze w 100% się odwdzięczam, często odpowiadam na obserwacje ;)

 



środa, 20 lipca 2016

Moja recenzja EOS.

Moja recenzja EOS.
Hej ♥

Już pewnie na wielu blogach spotkałyście się z tym tematem, postanowiłam, że ja również dodam swoja opinię.

Opis produktu: Balsam zapewnia on długotrwałe nawilżanie oraz widoczne wygładzenie. Bogaty w masło shea, olejek jojoba oraz witaminę E. Pozbawiony glutenu, parabenów, ftalenów oraz wazeliny. Balsam do ust EOS jest w 95% organiczny, w 100% naturalny.

Swojego EOS kupiłam w lutym tego roku w perfumerii  Douglas. Moja koleżanka ze szkoły wiecznie używała tego balsamu o smaku sweet mint, mówiąc, że wspaniale nawilża usta i cudownie pachnie. Rzeczywiście, zapach był mocny, cały czas go czułam, kiedy używała tego produktu. Bardzo lubię matowe pomadki, przez które moje usta są wiecznie przesuszone, dlatego postanowiłam zaufać mojej koleżance i kupiłam swojego EOSa o smaku strawberry sorbet. Zapewniała mnie, że ta wersja jest najlepsza, jeśli chodzi o zapach.





Plusy: 

-ładne, oryginalne opakowanie, które na pewno zachęcia do zakupu,
-nakładanie produktu jest wygodne,
-trochę nawilża usta,
-w smaku nie wyczułam nic sztucznego, jest po prostu słodki. 

Minusy: 

-pierwsze, co po otwarciu balsamu sprawdziłam to był zapach, od razu się rozczarowałam, zapach mi się nie spodobał,
-nie zauważyłam, aby mocno nawilżał usta,
-cena: 25 zł, tyle dałam za ten balsam,
-dostępność: nie można go upić w zwykłej drogerii,
-balsamu długo nie czujemy na ustach (dla niektórych to może być plus), on tak jakby się wchłania.

Jak widzicie, jestem bardziej negatywnie nastawiona na ten produkt. Nigdy bym go nie kupiła ponownie. Zawiodłam się na nim. Liczyłam, że za taką cenę będzie bardzo dobrze nawilżał usta. Tyle czytałam i słyszałam pozytywnych opinii o jego zapachu, ale mnie on nie przypadł do gustu. Za ten produkt nie dałabym nawet 15 zł, bo słyszałam, że można go gdzieś dostać za taką cenę. Działa gorzej niż niejeden balsam poniżej 10 zł.

Dziewczyny! To, że ten balsam jest modny i coraz więcej Waszych koleżanek go ma, nie oznacza, że Wy też musicie go zdobyć. Przemyślcie czasem swoje zakupy, poczytajcie... Nie warto wydawać kasę tylko po to, aby pokazać innym jakim się jest "fajnym", bo ma się to co reszta. Niestety coraz więcej osób woli przypodobać się innym. To tylko zwykły balsam, który ładnie wygląda i tyle. Liczy się skuteczność, a nie bycie modnym :)

Zapraszam do komentowania oraz obserwowania. Nie toleruję komentarzy typu: "Świetny post!", "Ładne zdjęcia". Wolę jak coś napiszecie związanego z tematem. Za komentarze w 100% się odwdzięczam, często odpowiadam na obserwacje ;)

sobota, 16 lipca 2016

Haul zakupowy!

Haul zakupowy!
Na wstępie chciałabym Wam podziękować za cudowne komentarze przy ostatnim poście (TUTAJ)! Zmotywowało mnie to do dalszej pracy :) Mam teraz problemy z komputerem i staram się jak mogę, aby każdemu odpowiadać na komentarze.
Dzisiaj chciałabym pokazać, co upolowałam na wyprzedażach. Szykuję się powoli na wyjazd do Sopotu i uznałam, że muszę sobie coś fajnego kupić. Na zakupach byłam wczoraj i tydzień temu. Kupiłam sobie kosmetyki oraz ciuchy. 

Zeszły weekend 

Na zakupy wybrałam się z moją mamą. Pojechałyśmy do Gliwic. Byłam bardzo rozczarowana, ponieważ w jednym z centrów handlowych zamknięto mój ulubiony sklep- Stradivarius oraz Zarę, w której też często coś kupuję.  









Kupiłam dwie bluzki. Jedną zieloną z wiązaniami oraz taką pomarańczową/brązową. Najbardziej podoba mi się ta z wiązaniami. Tę drugą kupiłam ze względu na cenę i materiał. Dałam za nią tylko 19,99 zł, była akurat na promocji. Postanowiłam sobie również kupić wianek, razem z przyjaciółką często wspominałyśmy, że musimy sobie takie kupić :D
Najwięcej kupiłam kosmetyków. Normalnie nie mam problemów z cerą (aż koleżanki mi zazdroszczą), ale latem jest ona bardzo tłusta.  Kupiłam peeling do twarzy, szampon, odżywkę do włosów oraz krem matujący z filtrem. Krem niestety się u mnie nie sprawdza, ale ma przyjemny zapach. Z peelingu jestem w 100% zadowolona, zakochałam się w jego cytrusowym zapachu.  Do tego dostałam próbki balsamu pod prysznic z serii "Cupuacu" oraz kremu do skóry wrażliwej "Ulga". Balsamu pod prysznic można używać na włosy, ale tego nie polecam, ponieważ po jego użyciu moje włosy były szorstkie w dotyku.

Zakupy: 
-bluzka z wiązaniami/H&M/39,99zł,
-wianek/H&M/22,99zł,
-druga bluzka/Reserved/19,99zł,
-szampon intensywna regeneracja do włosów łamliwych/Ziaja/5,99zł,
-odżywka intensywna regeneracja do włosów łamliwych/Ziaja/4,99zł,
-orzeźwiający peeling do twarzy i ciała/Ziaja/7,99zł,
-kuracja ochronna UVA+UVB SPF 50+/Ziaja/18,99zł.

Wczoraj

Na zakupy pojechałam razem z przyjaciółką do Katowic. Nie miałam w planach wydawać pieniędzy, ale... Jak znalazło się parę ładnych i przydatnych rzeczy to musiałam je kupić! 




Jestem z tych zakupów bardzo zadowolona. Mascara nie skleja rzęs, wazelina świetnie nawilża usta. Kupiłam sobie również krem nawilżający, sukienkę, trzy bluzki oraz jeansy z dziurami. Największym hitem zakupów jest bluzka na ramiączkach w motylki. Była na promocji i kupiłam ją tylko za 3,90zł!!! 

Zakupy:
-jeansy/Terranova/39,99zł,
-czarna bluzka/Terranova/19,99zł,
-sukienka/Terranova/49,99zł,
-top w paski/Terranova/15,90zł,
-bluzka na ramiączkach/Terranova/3,90zł, 
-biała wazelina Ziaja/zwykła drogeria/2,30zł,
-krem nawilżający liście manuka Ziaja/zwykła drogeria/9,99zł,
-mascara 2000 calorie Max Factor/zwykła drogeria/23,99zł.

 Nie wstawiam dokładnych zdjęć ciuchów. Większości ubrań nie znalazłam na stronach internetowych sklepów. I tak planuję wykorzystać je do sesji, więc zdjęcia pojawią się za jakiś czas blogu :) 

Zapraszam do komentowania oraz obserwowania. Nie toleruję komentarzy typu: "Świetny post!", "Ładne zdjęcia". Wolę jak coś napiszecie związanego z tematem. Za komentarze w 100% się odwdzięczam, często odpowiadam na obserwacje ;)
Więcej o  mnie:  KLIK
Facebook: KLIK

Copyright © 2016 Amy DingDong , Blogger